Jakiś czas temu w jednym z facebook’owych konkursów wygrałam niezwykłą książeczkę. Nie mogąc się doczekać jej przyjścia, przez kilka dni zaglądałam do skrzynki pocztowej, czy to już nastała ta chwila. Dlaczego niezwykłą? O tym poniżej.
„Czerwony Kapturek” Izabeli Dewizki Dudzik to uczta nie tylko dla oka, ale także dla wyobraźni. Autorka potraktowała kultową historię w sposób niebanalny i nieszablonowy, tworząc uwspółcześnioną baśń, która umożliwia czytelnikowi pełniejsze, bo interaktywne czytanie.
Książeczka to niemy picture book, czy może nawet komiks, na który składają się dwustronicowe plansze. Nie znajdziemy tu dialogów - chyba, że w postaci dymku z widocznymi tam symbolami - czy opisów. Forma graficznego tekstu pozwala na indywidualny sposób czytania historii przez odbiorcę. Duże i szczegółowe ilustracje pomagają ćwiczyć koncentrację i skupić uwagę na wielu widocznych tu, czasem bardzo szczegółowych, elementach. Każdy czytelnik może sprawdzić swój poziom koncentracji i uwagi na samym końcu lektury – ostatnia strona to spis elementów, które pojawiały się w książce z widocznym powyżej napisem „Gdzie to jest?”. Wyjątek stanowi przedostatnia strona, na której został umieszczony literacki opis bajki napisany przez Marka Jagielskiego (to ułatwienie dla tych, którym obce są losy małego Kapturka).
Niezwykły sposób przedstawienia znanej już historii dopełniła charakterystyczna dla artystki typografia nawiązująca do klimatów leśnych, ale także świetne wyczucie barw. Popularna w bajkach dla dzieci pstrokatość nie znajduje tu miejsca, bowiem całość ilustracji utrzymana jest w jednolitym, nieco przygaszonym kolorystycznie klimacie, co także stanowi o sile tej publikacji. Zeszytowy format, gruby papier, fajne, duże skrzydełka, które można potraktować jako zakładkę (sprawdzają się znakomicie!) – to wyznaczniki dobrego wydania tej książki, co zawdzięczamy wydawnictwu Brambla.
Dewizka zgotowała dla czytelników jeszcze jedną niespodziankę. Książka wpisuje się doskonale w dzisiejszą modę na tak zwany fanfiction. Nawet najmłodsi czytelnicy przy okazji lektury „Czerwonego kapturka” mogą wymyślić i, mało tego, dorysować własną wersję zakończenia tej historii.
Jednym słowem: rzetelnie, oryginalnie i fajnie!
„Czerwony Kapturek” Izabeli Dewizki Dudzik to uczta nie tylko dla oka, ale także dla wyobraźni. Autorka potraktowała kultową historię w sposób niebanalny i nieszablonowy, tworząc uwspółcześnioną baśń, która umożliwia czytelnikowi pełniejsze, bo interaktywne czytanie.
Książeczka to niemy picture book, czy może nawet komiks, na który składają się dwustronicowe plansze. Nie znajdziemy tu dialogów - chyba, że w postaci dymku z widocznymi tam symbolami - czy opisów. Forma graficznego tekstu pozwala na indywidualny sposób czytania historii przez odbiorcę. Duże i szczegółowe ilustracje pomagają ćwiczyć koncentrację i skupić uwagę na wielu widocznych tu, czasem bardzo szczegółowych, elementach. Każdy czytelnik może sprawdzić swój poziom koncentracji i uwagi na samym końcu lektury – ostatnia strona to spis elementów, które pojawiały się w książce z widocznym powyżej napisem „Gdzie to jest?”. Wyjątek stanowi przedostatnia strona, na której został umieszczony literacki opis bajki napisany przez Marka Jagielskiego (to ułatwienie dla tych, którym obce są losy małego Kapturka).
Niezwykły sposób przedstawienia znanej już historii dopełniła charakterystyczna dla artystki typografia nawiązująca do klimatów leśnych, ale także świetne wyczucie barw. Popularna w bajkach dla dzieci pstrokatość nie znajduje tu miejsca, bowiem całość ilustracji utrzymana jest w jednolitym, nieco przygaszonym kolorystycznie klimacie, co także stanowi o sile tej publikacji. Zeszytowy format, gruby papier, fajne, duże skrzydełka, które można potraktować jako zakładkę (sprawdzają się znakomicie!) – to wyznaczniki dobrego wydania tej książki, co zawdzięczamy wydawnictwu Brambla.
Dewizka zgotowała dla czytelników jeszcze jedną niespodziankę. Książka wpisuje się doskonale w dzisiejszą modę na tak zwany fanfiction. Nawet najmłodsi czytelnicy przy okazji lektury „Czerwonego kapturka” mogą wymyślić i, mało tego, dorysować własną wersję zakończenia tej historii.
Jednym słowem: rzetelnie, oryginalnie i fajnie!
Autorką tekstu i zdjęć jest Aleksandra Młyńska.