Roszpunka, samotna dziewczyna zamknięta w wieży. Czy to jednak najgorsza rzecz, jaka ją spotkała? Wyobraźcie sobie jakim koszmarem jest czesanie długich na dwadzieścia metrów włosów! Ja denerwuję się przy czesaniu długich za ramiona i wierzę, że gdyby Roszpunka wiedziała o istnieniu fryzjerów, to bajki by nie było. Co prawda każda mała dziewczynka marzyła kiedyś o takich długich, złotych włosach, ale posiadanie ich generuje same problemy. Wie o tym także każdy facet, bo pomimo że my – kobiety, kochamy swoje włosięta, to również często na nie narzekamy. Ciężko je umyć, wyczesać, rozplątać, zapleść na nich warkocz. Nic dziwnego, że Roszpunce nie nudziło się samej w wieży (à propos fryzjerów, byłaby w tym zawodzie pewnie najlepsza).
Zawsze bardzo lubiłam tę bajkę. Miałam nawet wersję na kasecie video, która przetrwała wszystkie moje „premiery”. Premiery, bo jako dziecko za każdym razem przeżywałam tę historię na nowo. Pomimo tego, że znałam całą fabułę na pamięć, zawsze zaskakiwało mnie coś nowego. Tym większe było moje zdziwienie, kiedy niedawno dowiedziałam się, że pod historią dziewczyny o długich włosach kryje się temat ciąży, co więcej, aborcji! Podczas gdy ja wierzyłam w bociany przynoszące dzieci, Roszpunka w swojej wieży bawiła się z księciem inaczej, niż wtedy myślałam. Teraz to rozwiązanie wydaje się banalne. Oczywiście bajka uległa wielu modyfikacjom, ponieważ jej dzisiejsze wyobrażenie różni się i ma być przystępne, edukacyjne, najlepiej bez przemocy (choć poniekąd funkcję edukacyjną pierwotna wersja spełnia wyśmienicie – wychowanie do życia w rodzinie w praktyce). Co dodają współczesne adaptacje? Pomocne zwierzaki, malowanie obrazów na ścianach w wieży sokiem z malin, małą wersję Roszpunki-Barbie (pożądaną swego czasu przez młode damy).
Ale wracając do meritum. Temat ciąży, brutalnie ukryty przed małymi odbiorcami, zostaje poruszony już na początku bajki. Mąż i żona, mieszkający nieopodal zamku złej czarownicy, spodziewają się długo wyczekiwanego dziecka. Jak każda kobieta w stanie błogosławionym, mieszkanka skromnej chaty miała przeróżne „gastronomiczne zachcianki”. Pech chciał, że roszpunka (jako sałata-roszponka) której zapragnęła, rosła w ogrodzie ich sąsiadki. Mąż zrobiłby wszystko dla swojej ukochanej, więc zaryzykował, i poszedł po sałatę. Za drugim razem jednak czarownica nakryła go i dała mu ultimatum: „[…] możesz wziąć tyle roszpunki, ile zechcesz. Ale pod jednym warunkiem: dziecko, które urodzi twoja żona, będzie należało do mnie”. Oczywiście mąż tak bardzo kochał żonę, że zgodził się na te warunki, i w zamian za nieograniczony dostęp do sałaty, oddał czarownicy swoje dziecko. Dlaczego parę liści sałaty było ważniejsze od niemowlęcia? Nie wiem. Możliwe, że Czarownica po prostu odpowiednio zastraszyła męża i zmusiła ich w ten sposób do odejścia, lub też po prostu zabiła. Szczególnie, że w dalszej części opowieści nie ma ani słowa o rodzicach Roszpunki.
W niektórych wersjach tej historii obiektem pożądania matki była, zamiast roszpunki, pietruszka, która jest powszechnie uznawana za środek poronny. Żona zapragnęła więc pietruszki, a po jej zjedzeniu straciła dziecko. Oddanie dziecka czarownicy byłoby tu przenośnią poronienia przez kobietę. Można zatem domniemywać, że mąż tak to zaplanował, aby jego ukochana myślała, że straciła dziecko, a po kryjomu oddał niemowlę sąsiadce. W takim wypadku zrozumiałe jest, że nie próbowali swojego szczęścia odzyskać. Oczywiście nie chciał on stracić dziecka, ale w obawie o zdrowie żony wolał oddać dziecko, tym bardziej, że czarownica zapewniła go, że jego córka będzie z nią bezpieczna. Na pewno nie myślał racjonalnie, bo skuszony obietnicami czarownicy, z których treści wynikało, że Roszpunka będzie miała szansę na lepsze życie, mieszkając w zamku, a nie w małej chatce. Może nie należy więc oceniać go zbyt surowo?
Od ciąży się zaczęło i na ciąży się skończy, bowiem to przez nią wiedźma odkryła tajemnicę Roszpunki. Ale od początku. Kiedy Roszpunka dojrzała, jej „przybrana” matka zamknęła ją w wysokiej wieży bez drzwi i schodów. Jedyną drogą wyjścia było małe okienko w komnacie Roszpunki. Za każdym razem, kiedy czarownica chciała wejść na górę, wołała do niej: „Ach, Roszpunko, dziecię moje! Rzuć mi na dół loki swoje!” Dziewczyna wyrzucała wtedy przez okno swój warkocz, który służył do wspinaczki. Pewnego dnia przejeżdżający niedaleko wieży królewicz usłyszał piękny kobiecy śpiew. Był nim tak oczarowany, że od tamtej pory przyjeżdżał w to miejsce codziennie, aby odszukać wejście. Myślę, że można by tu śmiało przywołać motyw śpiewu syreny, ponieważ książę zakochał się w Roszpunce słysząc jedynie jej piękny głos, i za wszelką cenę chciał się do niej dostać. W końcu zobaczył jak do wieży wchodzi czarownica, i sam spróbował, gdy ta odjechała. Jakież było to zdziwienie dla więzionej niewiasty, wszak nigdy wcześniej nie widziała mężczyzny! „Był zupełnie inny niż wiedźma, dziwny i obcy, lecz tak przystojny, że miała mętlik w głowie i nie wiedziała, co powiedzieć”. Za to doskonale wiedziała, jak działa przedłużanie gatunku, bo niedługo po poznaniu księcia przestała mieścić się w swoje suknie. Więziona przez tyle lat nie wiedziała nawet, że to ciąża. Sama przyznała się czarownicy, że przytyła, a ta od razu się domyśliła, o co chodzi. W złości obcięła Roszpunce warkocz i wysłała ją za pomocą swoich czarów do „dalekiego, dzikiego miejsca”. Następnie zwabiła królewicza do wieży, spuszczając mu ucięty wcześniej Roszpunce pęk włosów. Podczas kłótni biedaczek wypadł przez okno, a ciernie rosnące pod wieżą, wydrapały mu oczy. Jednak jego miłość była tak wielka, że na oślep szukał swojej ukochanej po całym świecie. Oczywiście po długich męczarniach, jakie przeżywał podczas tułaczki, usłyszał w końcu jej cudowny śpiew, a jej łzy przywróciły mu wzrok. Wtedy też pierwszy raz ujrzał swoje dzieci – bliźnięta. I jak to w bajkach bywa, „[…] żyli długo i szczęśliwie do końca swoich dni”. Nie mogło się skończyć inaczej.
Główne elementy bajki są w Roszpunce przewidywalne: strata rodziców, zakochanie, rozdzielenie kochanków, zwycięstwo dobra nad złem, szczęśliwe zakończenie. Nigdy wcześniej jednak nie spodziewałam się, co może ukrywać, na pozór błaha, historia Roszpunki. Jako dziecko nie zdawałam sobie również sprawy, że roszpunka to odmiana sałaty. Stała się ona, dzięki tej historii, symbolem tego, czego pragniemy, czego pożądamy. Historia ta ma też wydźwięk feministyczny, co jest typowe dla wizerunku czarownicy w literaturze, gdzie przeważnie omamiają mężczyzn dla własnego pożytku, radząc sobie na co dzień samotnie. Roszpunka także przez długi czas radziła sobie bez silnego mężczyzny u boku. Działo się tak tylko dlatego, że nie wiedziała o istnieniu płci przeciwnej. Z pewnością postarała się o to czarownica, która nie chciała rozbudzać w Roszpunce ciekawości, przez którą pragnęłaby uciec. Kiedy jednak pojawił się samiec alfa, przeprowadził lekcję anatomii, a Roszpunka szybko nadrobiła zaległości. Ukrytych żądzy nie da się powstrzymać, nawet za pomocą magii.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki P. Pullmana „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury.”
Autorką tekstu jest Patrycja Pazik
Ale wracając do meritum. Temat ciąży, brutalnie ukryty przed małymi odbiorcami, zostaje poruszony już na początku bajki. Mąż i żona, mieszkający nieopodal zamku złej czarownicy, spodziewają się długo wyczekiwanego dziecka. Jak każda kobieta w stanie błogosławionym, mieszkanka skromnej chaty miała przeróżne „gastronomiczne zachcianki”. Pech chciał, że roszpunka (jako sałata-roszponka) której zapragnęła, rosła w ogrodzie ich sąsiadki. Mąż zrobiłby wszystko dla swojej ukochanej, więc zaryzykował, i poszedł po sałatę. Za drugim razem jednak czarownica nakryła go i dała mu ultimatum: „[…] możesz wziąć tyle roszpunki, ile zechcesz. Ale pod jednym warunkiem: dziecko, które urodzi twoja żona, będzie należało do mnie”. Oczywiście mąż tak bardzo kochał żonę, że zgodził się na te warunki, i w zamian za nieograniczony dostęp do sałaty, oddał czarownicy swoje dziecko. Dlaczego parę liści sałaty było ważniejsze od niemowlęcia? Nie wiem. Możliwe, że Czarownica po prostu odpowiednio zastraszyła męża i zmusiła ich w ten sposób do odejścia, lub też po prostu zabiła. Szczególnie, że w dalszej części opowieści nie ma ani słowa o rodzicach Roszpunki.
W niektórych wersjach tej historii obiektem pożądania matki była, zamiast roszpunki, pietruszka, która jest powszechnie uznawana za środek poronny. Żona zapragnęła więc pietruszki, a po jej zjedzeniu straciła dziecko. Oddanie dziecka czarownicy byłoby tu przenośnią poronienia przez kobietę. Można zatem domniemywać, że mąż tak to zaplanował, aby jego ukochana myślała, że straciła dziecko, a po kryjomu oddał niemowlę sąsiadce. W takim wypadku zrozumiałe jest, że nie próbowali swojego szczęścia odzyskać. Oczywiście nie chciał on stracić dziecka, ale w obawie o zdrowie żony wolał oddać dziecko, tym bardziej, że czarownica zapewniła go, że jego córka będzie z nią bezpieczna. Na pewno nie myślał racjonalnie, bo skuszony obietnicami czarownicy, z których treści wynikało, że Roszpunka będzie miała szansę na lepsze życie, mieszkając w zamku, a nie w małej chatce. Może nie należy więc oceniać go zbyt surowo?
Od ciąży się zaczęło i na ciąży się skończy, bowiem to przez nią wiedźma odkryła tajemnicę Roszpunki. Ale od początku. Kiedy Roszpunka dojrzała, jej „przybrana” matka zamknęła ją w wysokiej wieży bez drzwi i schodów. Jedyną drogą wyjścia było małe okienko w komnacie Roszpunki. Za każdym razem, kiedy czarownica chciała wejść na górę, wołała do niej: „Ach, Roszpunko, dziecię moje! Rzuć mi na dół loki swoje!” Dziewczyna wyrzucała wtedy przez okno swój warkocz, który służył do wspinaczki. Pewnego dnia przejeżdżający niedaleko wieży królewicz usłyszał piękny kobiecy śpiew. Był nim tak oczarowany, że od tamtej pory przyjeżdżał w to miejsce codziennie, aby odszukać wejście. Myślę, że można by tu śmiało przywołać motyw śpiewu syreny, ponieważ książę zakochał się w Roszpunce słysząc jedynie jej piękny głos, i za wszelką cenę chciał się do niej dostać. W końcu zobaczył jak do wieży wchodzi czarownica, i sam spróbował, gdy ta odjechała. Jakież było to zdziwienie dla więzionej niewiasty, wszak nigdy wcześniej nie widziała mężczyzny! „Był zupełnie inny niż wiedźma, dziwny i obcy, lecz tak przystojny, że miała mętlik w głowie i nie wiedziała, co powiedzieć”. Za to doskonale wiedziała, jak działa przedłużanie gatunku, bo niedługo po poznaniu księcia przestała mieścić się w swoje suknie. Więziona przez tyle lat nie wiedziała nawet, że to ciąża. Sama przyznała się czarownicy, że przytyła, a ta od razu się domyśliła, o co chodzi. W złości obcięła Roszpunce warkocz i wysłała ją za pomocą swoich czarów do „dalekiego, dzikiego miejsca”. Następnie zwabiła królewicza do wieży, spuszczając mu ucięty wcześniej Roszpunce pęk włosów. Podczas kłótni biedaczek wypadł przez okno, a ciernie rosnące pod wieżą, wydrapały mu oczy. Jednak jego miłość była tak wielka, że na oślep szukał swojej ukochanej po całym świecie. Oczywiście po długich męczarniach, jakie przeżywał podczas tułaczki, usłyszał w końcu jej cudowny śpiew, a jej łzy przywróciły mu wzrok. Wtedy też pierwszy raz ujrzał swoje dzieci – bliźnięta. I jak to w bajkach bywa, „[…] żyli długo i szczęśliwie do końca swoich dni”. Nie mogło się skończyć inaczej.
Główne elementy bajki są w Roszpunce przewidywalne: strata rodziców, zakochanie, rozdzielenie kochanków, zwycięstwo dobra nad złem, szczęśliwe zakończenie. Nigdy wcześniej jednak nie spodziewałam się, co może ukrywać, na pozór błaha, historia Roszpunki. Jako dziecko nie zdawałam sobie również sprawy, że roszpunka to odmiana sałaty. Stała się ona, dzięki tej historii, symbolem tego, czego pragniemy, czego pożądamy. Historia ta ma też wydźwięk feministyczny, co jest typowe dla wizerunku czarownicy w literaturze, gdzie przeważnie omamiają mężczyzn dla własnego pożytku, radząc sobie na co dzień samotnie. Roszpunka także przez długi czas radziła sobie bez silnego mężczyzny u boku. Działo się tak tylko dlatego, że nie wiedziała o istnieniu płci przeciwnej. Z pewnością postarała się o to czarownica, która nie chciała rozbudzać w Roszpunce ciekawości, przez którą pragnęłaby uciec. Kiedy jednak pojawił się samiec alfa, przeprowadził lekcję anatomii, a Roszpunka szybko nadrobiła zaległości. Ukrytych żądzy nie da się powstrzymać, nawet za pomocą magii.
Wszystkie cytaty pochodzą z książki P. Pullmana „Baśnie Braci Grimm dla dorosłych i młodzieży. Bez cenzury.”
Autorką tekstu jest Patrycja Pazik