Sztuka w szkołach zawsze była trochę pomijana, spychana na bok. Każdy zna pojedyncze dzieła sztuki lub te, które mogą pojawić się na maturze. Rzadko kiedy jednak kojarzy coś więcej (mam tu na myśli coś niszowego, ale tak samo dobrego, jak obrazy najbardziej powszechne). Choć nie zaprzeczam, odkąd chodzenie do muzeum stało się modne, poziom znajomości sztuki w społeczeństwie nieco wzrósł. Na szczęście mamy Internet. Dzięki różnym memom, śmiesznym obrazkom, mistrzom Photoshopa (a nawet Painta), poznajemy obrazy-perełki. Rzadko kiedy wykorzystywany do tego obraz jest jednocześnie wybitny i odpowiedni do dokonania na nim różnych przeróbek. Jednym z takich obrazów jest Krzyk Edvarda Muncha, norweskiego ekspresjonisty.
Krzyk to idealna ikona ekspresjonizmu, odzwierciedlenie jaźni artysty. Co ciekawe, sam Munch opisał, co znajduje się na jego obrazie: „Szedłem ścieżką z dwojgiem przyjaciół – słońce miało się ku zachodowi – nagle niebo wypełniła krwista czerwień – zatrzymałem się, czując wyczerpanie i oparłem się na barierce – nad czarno-błękitnym fiordem było widać krew oraz języki ognia; – moi przyjaciele szli dalej, a ja stałem tam i trząsłem się z wrażenia – poczułem nieskończony krzyk przepływający przez naturę”1. Po przeczytaniu tego sama byłam zaskoczona, jak idealnie ten stan rzeczy przedstawia dzieło artysty. Jest to wręcz doskonałe opisanie tego, co dzieje się na płótnie Muncha.
Ale dlaczego postać krzyczy? Jedni mówią, że odzwierciedla ona stan umysłowy siostry Muncha, która niedługo przed namalowaniem obrazu trafiła do szpitala psychiatrycznego. Moim zdaniem warto wziąć także pod uwagę to, że obraz został namalowany rok po skończeniu studiów w Paryżu. Co to ma do rzeczy? Myślę, że w tamtych czasach ludzie kończący studia, będąc wtedy elitą, posiadali ogromne zasoby wiedzy w stosunku do reszty społeczeństwa. Może to więc być interpretowane jako krzyk człowieka wykształconego, który rzucony w świat nie wie, co ma ze zdobytą wiedzą zrobić. Druga możliwość, bardziej jako krzyk studenta współczesnego, niemającego odpowiedniej wiedzy, by sobie w tym świecie poradzić, a więc nafaszerowanego teorią, zamiast praktyką.
W takim wypadku z Krzykiem może utożsamić się każdy student, ale nie tylko. Dzieło to stało się tak popularne, że przeniknęło do niemalże każdej dziedziny życia codziennego. Przede wszystkim postać z obrazu, jednak nie tego oryginalnego, spotkamy w internecie. Jest Krzyk stojący na wadze, jako kobieta przerażona wyświetlaną liczbą, Krzyk jako schizofrenik, lego-ludek, kot, torreador, Batman, wychudzony weganin, z dinozaurem w tle, robiący Ice Bucket Challenge, a nawet sam Krzyk przerażony tym, że stał się memem. Możliwości są tysiące. Jak widać obraz ten jest idealną bazą, na którą można „nałożyć” własny pomysł. Wystarczy wpisać w magiczną przeglądarkę: „The scream – Edvard Munch”, i rozkoszować się wybujałą wyobraźnią internautów z całego świata. Jakby tego było mało, możemy się także otoczyć szeroką gamą produktów z wizerunkiem Krzyku. Są kubki, sukienki, skarpetki, kostki do lodu w kształcie twarzy z obrazu, obudowy na telefon, poduszki i wiele innych.
Dlaczego właśnie ten obraz, a nie inny? Co prawda, są też dzieła dorównujące sławie Krzyku jak Mona Lisa czy Ostatnia wieczerza. Jednak Krzyk to dla mnie jedna, wielka emocja. A jak wiadomo, emocje towarzyszą nam na co dzień, w wielu sytuacjach. Zapewne stąd też wynika łatwość tworzenia kolejnych obrazków bazujących na obrazie Muncha. Krzyk to wyraz złości czy zdziwienia, ale także radości. Krzyczymy bardzo często. Robimy to aby uwolnić emocje, zarówno te złe, jak i te dobre. Moim zdaniem, utożsamiamy się z Krzykiem, ponieważ każdy z nas go na swój sposób rozumie.
Warto także zastanowić się, czy takie „internetowe zabiegi” (modyfikacje) obniżają wartość obrazu Muncha. Myślę, że zdania na ten temat byłyby podzielone. Jedni powiedzą, że tak, bo jest to wyśmiewanie autora, a używanie jego dzieła do tworzenia obrazków niskich lotów jest dla niego uwłaczające. Natomiast patrząc na to z drugiej strony, zwłaszcza przez pryzmat dzisiejszych czasów, można by uznać takie działanie za korzystne dla społeczeństwa Nie ma co ukrywać, że do młodych ludzi najwięcej informacji trafia przez internet. Dlaczego więc nie mieliby oni w ten sposób poznawać sztuki?
Patrząc na jakikolwiek obraz, najpierw zastanawiamy się (według tego, czego uczą nas w polskich szkołach), co autor miał na myśli. O czym myślał Munch, kiedy malował przerażonego człowieka na tle jakichś majaków? Krzyk jest zwykle kojarzony negatywnie, jednak patrząc na obraz Edvarda Muncha nie wydaje mi się, by chciał on uzyskać taki efekt. Wywołuje on u mnie raczej pozytywne emocje. Dodatkowo, robi to w bardzo wyrafinowany sposób, delikatną kreską. Nikt tak pięknie nie krzyczy, jak on. Można powiedzieć, że Krzyk stał się ponadczasowym krzykiem mody.
1 M. P. Hearn: Edvard Munch: The Modern Life of the Soul.
Wg: http://www.studiointernational.com/index.php/edvard-munch-the-modern-life-of-the-soul/
[dostęp: 29 września 2015].
Autorką tekstu jest Patrycja Pazik